Abstract
Autor niniejszego artykułu stawia tezę, iż w _Biblii Paulistów_, w szczególności zaś w tłumaczeniu Ewangelii i Psalmów, zastosowano tylko pozornie „język współczesny”, gdyż jej tekst w wielu wypadkach zapożycza pełne frazy z _Biblii Tysiąclecia_. Powstaje w ten sposób pewna hybryda językowa, mieszająca język potoczny i już utrwalony tradycją „polski styl biblijny”. Tezę tę ilustrują liczne przykłady oparte o analizowany tekst. Kolejną poruszaną kwestią jest teoretyczna i praktyczna zasadność samego faktu sięgania po język współczesny, a w istocie po język potoczny w przekładzie Pisma Świętego. Z teoretycznego punktu widzenia jest to jednoznacznie sprzeczne z tradycją wyznaczoną przez _Wulgatę _św. Hieronima, którego przekładowy język naruszał kanony łaciny cycerońskiej (a więc języka naturalnie brzmiącego dla ówczesnego wykształconego odbiorcy) w trosce o jak największą wierność wobec oryginału. Święty Hieronim zderzał łacinę ze strukturami składniowymi języka hebrajskiego, w wyniku czego powstała pewna nowa jakość, odbierana jeszcze długi czas później jako „dobroczynny zgrzyt językowy” (sformułowanie A. Bermana), prowadzący również do poszerzenia zasobów języka docelowego. Ta zasada została przyjęta w późniejszych katolickich przekładach Biblii, w tym w przekładzie ks. Jakuba Wujka, i odrzucona dopiero przez nową tradycję protestancką zainaugurowaną przez Marcina Lutra. Z praktycznego natomiast punktu widzenia wolno zadać pytanie o duszpasterską skuteczność używania takiego języka i sięganie do tradycji protestanckiej w sytuacji, gdy kościoły protestanckie Europy pustoszeją mimo propozycji „chrześcijaństwa ułatwionego”.